Felieton: Kompetencje przyszłości
Siemens dla Przemysłu, nr 12
Jedyne co stałe w zawodzie inżyniera, to zmiana. Musimy być gotowi na to, że obecny zakres umiejętności i wiedzy w obszarze technologicznym przejdzie za naszego życia przez niejedną rewolucję, a większość obecnie wykorzystanej wiedzy i stosowanych narzędzi odejdzie do lamusa. Powinniśmy być przygotowani na zmiany, by nadążać za Industry 4.0.
Jeszcze w latach 70. i 80. umiejętność posługiwania się suwakiem logarytmicznym była wśród inżynierów dość powszechna. Obecnie mało kto o nim pamięta. Wraz z nadejściem kalkulatorów i komputerów to przydatne przez kilka wieków urządzenie stało się muzealnym artefaktem. A przecież jakże było użyteczne? Suwak logarytmiczny upraszczał inżynierom mnożenie, dzielenie, ale także logarytmowanie, potęgowanie, pierwiastkowanie. Spełniał też funkcję tablic trygonometrycznych, pozwalał szybko obliczać powierzchnię koła, ciężar i wytrzymałość materiałów.
Ale zastanówmy się jak wiele innych cenionych niegdyś umiejętności inżynierskich jest obecnie bezużyteczna, niczym kierunkowskazy w BMW? Pewnie każdy z nas jeszcze pamięta skomplikowane kombinacje klawiszowe używane w starszych wersjach oprogramowania i całkowicie nieprzydatny obecnie „know-how” jak przeklikać się do poukrywanych przez producenta softwaru funkcji. Ten kawał wiedzy, popartej wielogodzinną praktyką, stał się z dnia na dzień zupełnie nieprzydatny, bo weszły nowe wersje oprogramowania, bo zmienił się interfejs użytkownika, a czasami zmieniło się także całkowicie podejście do rozwiazywania problemu.
Mam talent, jestem inżynierem Słowo inżynier wywodzi się z francuskiego ingénieur, które z kolei ma swoje źródło w starofrancuskim engigneor oznaczającym konstruktora machin wojennych. Cofając się w czasie do źródeł pochodzenia tego staroromańskiego terminu dochodzimy do łacińskiego słowa ingeniosus oznaczającego osobę wyszkoloną, co pochodzi od łacińskiego ingenium: charakter, inteligencja, talent.
Wraz z rozwojem technologii zmieniał się zakres umiejętności wymaganych w zawodzie inżyniera. W starożytności dowodem kunsztu były zazwyczaj konstruowane budowle. Znamy je z 7 cudów świata, którymi były m.in. latarnia morska w Faros w Aleksandrii, Piramida Cheopsa w Gizie czy wiszące ogrody Semiramidy w Babilonie. Budownictwo było tą dziedziną, którą ludzie w tamtych czasach cenili powszechnie. Ale także niektóre konstrukcje mechaniczne starożytnych mogą do dziś dzień budzić zdumienie i podziw. Przykładowo, zaprojektowany do obliczania pozycji ciał niebieskich mechanizm z Antykithiry datowany na II wiek p.n.e to maszyna o stopniu złożoności niespotykanym aż do XIV w.
Na pojawienie się inżynierów w innych dziedzinach niż budownictwo czy mechanika ludzkość musiała czekać całe tysiąclecia. Za pierwszego inżyniera w dziedzinie elektryczności uważa się Williama Gilberta, który w roku 1600 w dziele De Magnete użył jako pierwszy terminu „elektryczność”. W czasach mu współczesnych powszechnie uważano, że wskazówka kompasu przyciągana jest ku północy przez Gwiazdę Polarną lub dużą magnetyczną wyspę leżącą na biegunie północnym.
Umiejętności miękkie
Współcześnie liczba inżynierów programistów rośnie szybciej niż kreatywność firmy z logotypem owocowym w wyciąganiu kasy z klienta. Pojawiają się m.in. nowe specjalizacje inżynierskie w obszarze sztucznej inteligencji, czy rzeczywistości rozszerzonej.
Ewolucja, jaką obserwujemy w zestawie kompetencji wymaganych w automatyce nie dotyczy wyłącznie tworzenia nowych gałęzi wiedzy. Równie istotne są zmiany, jakie funduje nam globalizacja i wraz z nią – multikulturowość organizacji. Dla wielu z nas są to tzw. „problemy pierwszego świata”, które nas nie dotyczą. Ale załóżmy, że do zespołu, w którym pracujemy trafiają osoby spoza naszego kręgu kulturowego np. „konkurencyjni cenowo” programiści z Indii. Jak się wówczas z nimi porozumiemy i czy znajdziemy wspólny język? Wprawdzie nikt nie wymaga w pracy znajomości dorobku Bollywood, język matematyki, a zatem techniki jest uniwersalny, ale w praktyce różnie z tym bywa. Być może jest w tym trochę racji, że oprócz tradycyjnych kwalifikacji „twardych” przydałoby się inżynierom trochę więcej umiejętności społecznych związanych z komunikacją i współpracą.
Przeprowadzone w tym roku badania Smart Industry Polska 2019 (SIP) mówią, że najbardziej cenione są umiejętności techniczne, wymagające znajomości i zrozumienia przebiegu procesu produkcji (93% wskazań jako zdecydowanie lub raczej istotne). To oczywiste. Ale niewiele niżej plasują się umiejętności personalne (89%), na które składają się: myślenie analityczne, rozwiązywanie problemów, jak również osobiste przymioty, takie jak gotowość do ciągłego uczenia się.
Ponad 80% respondentów badania SIP 2019 uznało za zdecydowanie istotne lub raczej istotne umiejętności społeczne, a kompetencje związane z danymi zostały wskazane za ważne przez 66% badanych. Okazuje się, że wysoką wagę przypisujemy umiejętnościom tzw. miękkim, bez których nie sposób obecnie efektywnie pracować również w zawodach technicznych.
Umiejętności personalne zostały szczególnie docenione przez inżynierów pracujących w średnich firmach (95%), co oznacza, że dla respondentów są one niemal tak ważne jak dla Polaków tradycja długiego majowego weekendu. Z kolei umiejętności związane z danymi znacznie częściej postrzegane są jako istotne przez inżynierów o krótszym stażu pracy, a więc tych, którzy od początku ścieżki zawodowej mieli szansę stykać się z zagadnieniami przechowywania, ochrony i analizy danych.
Nie ma się co oszukiwać – z inżyniera nie będzie psychologa. Nie ma też takiej potrzeby, wystarczy, że pracując w Arabii Saudyjskiej dla tamtejszego szejka i współpracując z Chińczykami będziemy mogli się dogadać w tym multikulturowym kotle. Kolejnym wyzwaniem będzie umiejętność porozumiewania się z robotami humanoidalnymi, ale na razie nie jest to problem, którym musimy się przejmować.
Autor: Marek Rzewuski
Pobierz "Siemens dla przemysłu"
Przeczytaj 12 wydanie magazynu w całości